Kilkaset kilometrów, parę metrów, inna ulica, inny plac? Jak się okazuje niektóre warszawskie pomniki to „niespokojne duchy”. Mimo że olbrzymie i bardzo ciężkie, lubią się przemieszać. W poprzednich odcinkach pisaliśmy o monumentach, które pokonywały spore odległości, aby stanąć, czasami wielokrotnie, w nowych miejscach. Teraz przedstawiamy dwa pomniki, które ruszyły się, ale tylko trochę, i jedną niezwykłą fontannę.

Lekko w bok, trochę wokół osi
Wydaje się, że symbol Warszawy, kolumna Zygmunta, stoi dokładnie tam, gdzie postawiono ją w 1644 roku. Z biegiem wieków Przedmieście Bernardyńskie zmieniło się w pl. Zamkowy, urozmaicano otoczenie pomnika - pojawiła się fontanna i zieleń. A Zygmunt stał niewzruszony. Do czasu. A dokładnie do czasu budowy trasy W-Z. W 1949 roku kolumnę i stojącą na niej postać króla przesunięto o sześć metrów w kierunku północno-wschodnim.
Takiej operacji, jakiej doświadczył pomnik Tysiąclecia Jazdy Polskiej nie przeszedł żaden warszawski monument. Pomnik przedstawiający dwóch jeźdźców z różnych epok, ustawiony jest na kolumnie. Razem mierzą 16 metrów wysokości. Zorientowanie postaci wokół stron świata określił sam autor. Jednak po postawieniu go w 1994 roku w pobliżu ronda Jazdy Polskiej okazało się, że warszawiacy oglądają nie jego awers, lecz rewers, to znaczy końskie zady. Niezadowolenie mieszkańców z takiego oglądu było tak duże, że władze miasta w 2016 roku zdecydowały o odwróceniu pomnika o 135 stopni. I od 2018 roku możemy już podziwiać, niewidoczne dotychczas od strony traktów pieszych i ronda, marsowe oblicza galopujących jeźdźców.
Fontanna, która miała szczęście
A na koniec poznajcie dzieje pięknej żeliwnej fontanny. Powstała w połowie XIX wieku jako element dekoracyjny związany z wodociągami stworzonymi przez Henryka Marconiego. Rury dostarczały wodę do kamienic i zdrojów, a ponadto zasilały pięć miejskich fontann: na Rynku pod pomnikiem Syrenki, pod kolumną Zygmunta, na pl. Teatralnym, w Ogrodzie Saskim i na Krakowskim Przedmieściu. Nasza bohaterka to ta ostatnia, stworzona przez Leonarda Marconiego. Przedstawia trzech chłopców trzymających wiosło, trójząb i rybę, stojących pod misą, z której przelewa się woda.
Szczęście tej fontanny polegało na tym, a zawdzięczała to chyba swojej urodzie, że choć nieduża, nie była rozebrana czy zburzona, a jedynie przestawiana. Zbudowano ją na dzisiejszym skwerze Hoovera, ale w 1910 roku musiała ustąpić miejsca pomnikowi Adama Mickiewicza. Przeniesiono ją więc (po dość długim pobycie w magazynie) na pl. Bankowy. Na placu przetrwała niezniszczona dwie wojny światowe. W latach 50. znów musiała się przeprowadzić. Tym razem jej miejsce zajął pomnik Feliksa Dzierżyńskiego. Przeniesiono ją w obecne miejsce, czyli przed kino Muranów przy ul. Gen. Andersa.