Jak chronić zabytki przed działaniami zbrojnymi? Wielkoformatowe witraże – osłaniać czy demontować? Czy wolno stojące pomnik da się skutecznie zabezpieczyć workami z piaskiem? Na czym głównie skupiają się lwowscy konserwatorzy i na jakie problemy napotykają. O tym między innymi rozmawiali z dziennikarzami Lilia Onyszczenko, dyrektor Zarządu Ochrony Środowiska Historycznego Lwowskiej Rady Miejskiej i Michał Krasucki, Stołeczny Konserwator Zabytków.

Lwów był jednym z miast ukraińskich, do którego dotarły polskie transporty z materiałami i sprzętem do ochrony zabytków. Dzięki nim konserwatorzy zabezpieczyli najcenniejsze obiekty. Sprzęt, jaki dotarł do Lwowa został wykorzystany w samym mieście, ale starczyło go także dla 50 okolicznych miejscowości, w których znajdują się obiekty zabytkowe. Tam wysłano przede wszystkim gaśnice. W lwowskich w kościołach użyto np. tkanin niepalnych do osłony mniejszych rzeźb i witraży, czasem ołtarzy.
- Nie byliśmy przygotowani na to co się działo – powiedziała Lilia Onyszczenko. – Jako pierwsze zabezpieczaliśmy to co najcenniejsze lub obiekty szczególnie narażone np. stojące niedaleko torów kolejowych. Radziliśmy nad tym także z kolegami z Polski, np. z tymi, którzy mieli doświadczenie z Syrii. Nie mogliśmy dostać pieniędzy na zabezpieczenia, ale dostaliśmy dźwigi i materiałami z Polski ochranialiśmy co się dało.
Demontować czy zostawić ?
Lwowscy konserwatorzy podzielili się na grupy, jedna zajmowała się oknami i witrażami, druga rzeźbami, które demontowała i chowała w bezpiecznym miejscu.
- Wiemy, że nie da się zabezpieczyć wszystkiego, np. budynków. Materiały czy konstrukcje nie ochronią zabytku przed bezpośrednim wybuchem – podkreśliła Lilia Onyszczenko. - W Czernichowie uratowana została cerkiew z X wieku tylko dlatego, że pociski nie wybuchły. Zburzona jest natomiast biblioteka i muzea.
We Lwowie specjalną konstrukcją został osłonięty pomnik Adama Mickiewicza. Jest zbyt duży, aby obłożyć go workami z piaskiem, więc konserwatorzy zbudowali specjalną klatkę na samą rzeźbę wieszcza.
- Worki z piaskiem, jako ochrona pomników sprawdziła się w Charkowie – powiedział Michał Krasucki. Tam wysłaliśmy pozyskane z Warszawy, Krakowa i Wieliczki 70 tys. worków i zostały one ułożone w stosy dookoła monumentów.
Lilia Onyszczenko przypomniała, że w lwowskiej katedrze witraże były odnowione dwa lata temu.
- Konserwatorzy podjęli decyzję, że nie zostaną zdemontowane, bo byłoby to dla nich tragiczne – powiedziała. - Nie ma dobrych rozwiązań, każde zabezpieczanie jest dla obiektu inwazyjne. Zdemontowaliśmy mniejsze witraże. Od fundacji dostaliśmy pieniądze na ich konserwację. Po wojnie wrócą na swoje miejsce.
Przede wszystkim dokumentacja
Zadanie, na którym skupiają się lwowscy konserwatorzy to scanowanie, czyli tworzenie trójwymiarowego modelu obiektu. Przed wojną scanów nie zrobiono dużo, a te co wykonano służyły raczej jako atrakcja dla turystów. - Obecnie scanowanych jest około 10 obiektów, ale chcemy pomóc miastom na wschodzie, bo tam są ogromne zniszczenia – podkreśliła L. Onyszczenko.
- Scanowanie to nie jest zwykła fotografia. To jest proces długotrwały i dość skomplikowany. Największym problemem są moce przerobowe - powiedział Michał Krasucki. – Na Ukrainie jest zaledwie parę firm tym się zajmujących. Przez dwa miesiące możemy zeskanować maksymalnie 50 obiektów.
Lilia Onyszczenko poinformowała, że ukraińskie ministerstwo kultury prowadzi listę zniszczonych zabytków. Obecnie jest na niej 300 obiektów. Natomiast skala kradzieży będzie rozpoznana dopiero po wojnie.
Podkreśliła, że Polska jest głównym krajem, który pomaga Ukrainie w ochronie zabytków.