Na fotografi mieszkanie po remoncie, fot. BSKZ
Klimat przedwojennego wnętrza, wysokie sufity, oryginalne materiały wykończeniowe i przykuwające oko detale – to wszystko udało się zachować przy okazji remontu mieszkania w mokotowskiej kamienicy przy ul. Racławickiej 17.
Kamienica Stefana Dorocińskiego
We wrześniu 1939 r. dom musiał jeszcze pachnieć nowością. Dopiero co zbudowana kamienica wpisywała się w elegancki charakter dzielnicy i posiadała udogodnienia takie, jak miejsca garażowe czy zsyp na śmieci. Budynek mieścił jasne i przestronne, wysokie na trzy metry mieszkania. Zaprojektowano je zgodnie ze standardem epoki, a więc z podziałem na część gospodarczą (kuchnia, służbówka, spiżarnia i wc) i mieszkalno-reprezentacyjną (pokój dzienny z balkonem, sypialnie i osobna łazienka).
Budynek nie został poważnie uszkodzony podczas wojny. Obecnie znajdują się w nim mieszkania komunalne. Latem 2020 r. Zakład Gospodarowania Nieruchomościami poinformował nas, że planuje remont jednego z nich. Oględziny ujawniły, że mieszkanie na drugim piętrze dotrwało do naszych czasów niemal w niezmienionej formie. Było to nie lada zaskoczeniem.
Zachować jak najwięcej
Remont, od początku miał mieć charakter zachowawczy. Taki wymóg, jak również szczegółowe zasady dotyczące prowadzenia prac i doboru materiałów, zostały określone w wytycznych przygotowanych dla ZGN przez Stołecznego Konserwatora Zabytków. Konieczność dostosowania układu pomieszczeń do potrzeb przyszłych najemców (licznej rodziny) była wyzwaniem dla ekipy budowalnej. Z nałożonego warunku - poszanowania zabytkowego charakteru wnętrza i prowadzenia remontu według wskazań konserwatora - wykonawca wywiązał się doskonale.
Dębowa klepka, seledynowe płytki
O urodzie mieszkania decyduje w dużej mierze drewniana dębowa podłoga, ułożona w jodełkę. Parkiet zachował się w dobrym stanie i wymagał jedynie miejscowych uzupełnień. Wykonawca wycyklinował i zabezpieczył całość lakierem. Listwy przypodłogowe, w formie delikatnych drewnianych ćwierćwałków, zostały dobrane na wzór pierwotnych.
Nową posadzkę, z szarego gresu ułożono jedynie w kuchni (w miejscu betonowej wylewki). Zachowane w świetnym stanie posadzki z czarno-białej terakoty w toalecie i łazience wymagały tylko odświeżenia.
W łazience szczególnie cieszą zachowane przy drzwiach fragmenty glazury (zarówno kwadratowe płytki w odcieniu morskiej zieleni, jak i czarny pas cokołu). To zestawienie barwne, o art-decowskim rodowodzie, jest intrygujące i godne uwagi.
Tam, gdzie prowadzone były skomplikowane roboty instalacyjne i nowe podłączenia – położono współczesne płytki, w neutralnie dobranej kolorystyce. Dzięki temu całość zyskała spójny estetyczny wyraz. Czarno-biała posadzka ułożona w szachownicę i drzwi z bulajem (w stylu okrętowym) dopełniają stylowej kompozycji.
Oryginalne drzwi
Zachowanie i renowacja stolarki drzwiowej były priorytetem konserwatorskim. Drzwi do wszystkich pomieszczeń przetrwały w komplecie wraz z mosiężnymi klamkami! Ich wzór o płynnej linii, pochodzi z fabryki Braci Lubert - przedwojennego potentata na rynku okuć budowlanych.
Stolarka i jej elementy zostały poddane renowacji. Pomimo niezbędnych modyfikacji w układzie funkcjonalnym mieszkania, stare skrzydła drzwiowe wraz z ościeżnicami udało się uratować, a tam, gdzie było to konieczne, przenieść. I tak jedno skrzydło prowadzące do dawnej służbówki jest obecnie wejściem do nowej, dodatkowej łazienki. Drugie skrzydło kuchenne osadzono w nowo wykonanym przejściu, między kuchnią a pokojem.
Dzięki takiemu rozwiązaniu, zmiany w układzie funkcjonalnym mieszkania są niemal niedostrzegalne, a wnętrze to gotowa filmowa scenografia do filmu z lat 30.