Dom na Dolnym Mokotowie zaprojektował Władysław Jordan Panczakiewicz. Budowę zakończono na przełomie 1938 i 1939 r. Państwo Rosołkowie zyskali obiekt, który łączył funkcję mieszkalną na piętrach, ze znajdującą się na parterze „Słowiańską Piekarnią Mechaniczną” i sklepem firmowym.
Dom został po wojnie odebrany prawowitym właścicielom. Po 1989 r. ich syn w wynajmowanym od miasta lokalu prowadził piekarnię. Działa ona w budynku do dzisiaj. Zachowały się w niej oryginalne piece i dekoracyjna posadzka. Prowadzi ją kolejna rodzina, zaangażowana w utrzymanie pamięci o tradycji miejsca.
Zaprojektowany w duchu modernizmu
Dwupiętrowy dom, bardzo obecnie zniszczony, ma interesującą bryłę i wystrój. Elewacje wykończono tynkiem szlachetnym, ponacinanym w prostokątne płyty, imitujące kamienną okładzinę. Po lewej stronie, jednorodnej w formie elewacji frontowej, znajduje się przejazd bramny na podwórze. Pierwotnie zdobiony był jasnożółtą okładziną ceramiczną.
Okładzina przetrwała do dzisiaj na cokole elewacji kamienicy od strony ulicy i podwórza. Takie same płytki znajdują się na fragmencie balustrady na pierwszym piętrze, na tarasie umiejscowionym nad pomieszczeniami gospodarczymi przyległymi do budynku, a także na cokole garaży na dziedzińcu na wprost kamienicy.
Pomimo dużego zniszczenia wrażenie wciąż robi elewacja podwórzowa. Zwracają na niej uwagę dwie galerie, z których prowadzą wejścia do mieszkań. Pochwyty (poręcze) balustrad galerii były pierwotnie wyprofilowane w oryginalny obły sposób. Do dzisiaj zachowały się w takiej formie jedynie na pierwszym piętrze. Ściany wyższej galerii wyłożone są oryginalnymi ciemnobordowymi płytkami ceramicznymi, a cokół i parapety okien klatki schodowej - czarnymi.
Do części mieszkalnej prowadzi z dziedzińca jedna klatka schodowa o lastrykowych prefabrykowanych stopniach i balustradzie z płaskowników.
Pierwotny kolor ścian tajemnicą
Kamienica ujęta w gminnej ewidencji zabytków należy do miasta, które planuje remont klatki schodowej. W związku z tym Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków zleciło przeprowadzenie badań stratygraficznych w jej wnętrzu, ale także tynków elewacji.
Ustalenie oryginalnej kolorystyki ścian klatki okazało się niemożliwe. Powodem był wysoki stopień degradacji warstw tynków i pierwotnej farby zachowanej w szczątkowym stanie. Można się jedynie domyślać, że był to kolor bliski jasnokremowemu.
Udało się natomiast wyodrębnić pierwotny kolor balustrady na klatce schodowej. Była czarna z drewnianym pochwytem o widocznym usłojeniu. Dzięki badaniom odkryto także jasnoszary kolor stolarki okiennej. Natomiast płytki naścienne na klatce są wtórne. Pokazała to odkrywka z widoczną oryginalną warstwą tynku wykutego przed położeniem pytek.
Jedynie tynk od frontu trzyma się mocno
Ekspertyza konserwatorska wykazała, że w najlepszym stanie zachowania jest oryginalny tynk na elewacji frontowej (drobnoziarnisty, o uziarnieniu około 2 mm). Od strony podwórza rozległe fragmenty ścian pokryte są wtórnymi warstwami tynków cementowych, z wyraźnymi śladami zacierania. Nie opracowano ich na gładko, co stworzyłoby imitację okładziny piaskowcowej. Ściany i sufit galerii na pierwszym piętrze również opracowano wtórnie w tynkach cementowych. Powierzchnie pochwytu i balustrady galerii pokryte były pierwotnie tynkiem szlachetnym, opracowanym na gładko z grubym białym kruszywem. Dzisiaj są mocno zdegradowane, pokryte cementowymi uzupełnieniami.
Budynek zasługuje na przeprowadzenie w pełni remontu konserwatorskiego, który pozwoli na zachowanie i przywrócenie wyglądu możliwie bliskiego oryginałowi. Wyniki przeprowadzonych obecnie badań mogą to zadanie w części ułatwić.